piątek, 28 lipca 2017

Recenzja transportera Skudo IATA

Dwa miesiące temu otrzymaliśmy do testowania transporter Skudo IATA od firmy Canifel.
Nie da się ukryć- bardzo się ucieszyłam, ponieważ czego jak czego, ale podróży w naszym życiu nie brakuje. W zeszłym roku udało mi się policzyć, że moje same podróże z psami przez minione 12 miesięcy to było niemal 30 tysięcy kilometrów. Jak będzie w tym roku- zobaczymy, ale też postaram się policzyć. Czasem się śmieję, że więcej czasu spędzam w samochodzie niż w mieszkaniu- nie ma w tym jednak nic złego, bo uwielbiam jeździć w trasę. Za kierownicą czuję się jak w drugim domu- prawie zawsze jeżdżę w trasy sama, tylko ja i moje psy- do czego już zdążyłam się przyzwyczaić. Uwielbiam patrzeć, jak na liczniku uciekają mi kolejne kilometry, podczas gdy włączam sobie ulubioną muzykę, a kiedy jest ciepło- otwieram okna i wdycham zapach lata. A najbardziej lubię gonić zachody słońca i jechać pustą drogą w nocy. Wiem, wiem, brzmi jakbym była nawiedzona, ale nic nie poradzę- tak właśnie jest :)
Ale nie można być egoistą- mimo, że najchętniej nie robiłabym postojów- zatrzymuję się w miarę regularnie na psie siku i picie, muzyki nie włączam zbyt głośno (choć uwielbiam to robić), żeby psom uszy nie zwiędły, a przede wszystkim- dbam o ich komfort i bezpieczeństwo podróży.
Czyli podstawa- jak podróżują nasze psy?

Oczywistym jest- przynajmniej dla mnie- że psy nie powinny podróżować luzem- ani na siedzeniach, ani w bagażniku. Wyobraźcie sobie czysto teoretyczną sytuację z osobą siedzącą z tyłu bez zapiętych pasów. Podczas wypadku taka osoba przelatuje przez całe auto, w najlepszym wypadku wypadnie przez przednią szybę- czy jakąkolwiek inną, a w najgorszym zabije i Was, i siebie. Mniej więcej tak samo działa to z psami, które jeżdżą luzem- pies lecąc z dużą prędkości nie waży swoich 20kg, ale  ''waży'' o wiele, wiele więcej. Dlatego tak ważne jest zabezpieczenie go. Ja osobiście wożę swoje psy zawsze w klatce- uważam, że pasy są mniej bezpieczne, a przy tym niewygodne dla psów.
Zwykle moje psy jeździły w zwykłym, metalowy kennelu. Ale dzięki Top for Dog na naszej drodze pojawił się transporter Skudo Iata.
Jak się spisał przy naszym intensywnym podróżowaniu?



Transporter dostaliśmy dzięki Canifel, a producentem jest MPS Italian Pet Products.
Dostępny jest w 7 rozmiarach, więc każdy znajdzie coś dla siebie- my planowaliśmy rozmiar 7, ale skorzystaliśmy z rad sklepu Canifel i ostatecznie dostaliśmy rozmiar 6 na dwa psy- 92x63x70cm. Należy pamiętać, że nie jest to klatka domowa, ale transportowa i nie ma być bardzo wygodna, lecz bezpieczna- w zbyt dużej klatce przy ewentualnym nagłym hamowaniu czy wypadku pies będzie w niej ''latał'' i obijał się od jednego końca klatki do drugiego. W naszej klatce psy mogą swobodnie się położyć- co prawda przy poważniejszych zmianach pozycji przechodzą jeden przez drugiego, ale nie mają z tym problemu- nawet w domu śpią sobie na głowie :)



Kiedy dostałam transporter, byłam zaskoczona przede wszystkim tym, jak mało miejsca zajmuje złożony- górną połowę wkłada się do dolnej i voila- mamy tam nawet miejsce na włożenie czegoś, jeśli oszczędzacie miejsce w domu czy w aucie.

Klatka bardzo, ale to bardzo łatwo się składa- bez pomocy żadnej instrukcji udało mi się ją złożyć w ciągu dosłownie trzech minut.


Jest z mocnego tworzywa, bardzo solidna i przy tym estetyczna. Dodatkowym atutem jest z pewnością podwójne zamknięcie drzwiczek spełniające normy IATA, dotyczące cywilnego transportu lotniczego- co oznacza, że transportera możecie użyć również w samolocie.



Transporter wyposażony jest w dwa uchwyty, które po odblokowaniu zamieniają się w długi uchwyt- możemy go używać podczas ciągnięcia klatki na kółkach.


Kółka są kolejnym plusem- wyłączając zawody w szczerym polu z błotem czy trawą po kolana, możemy bezproblemowo ciągnąć klatkę na miejsce startów, co jest łatwiejsze niż jej niesienie.



Przydaje się to zwłaszcza na zawodach halowych czy wystawach. Choć, jeśli mam być szczera- będąc przyzwyczajona do noszenia ciężkich kenneli, noszenie transportera Skudo i tak jest dla mnie przyjemnością. Jest bardzo lekki, zwykle trzymam w jednej ręce psy, a w drugiej transporter za jeden z uchwytów i bezproblemowo idę na miejsce zawodów :)
A, no właśnie, nie da się nie wspomnieć o fantastycznym wynalazku, jakim są dwa schowki.
Autentycznie- pokochałam je :D



W podróży- podobnie jak mogliście przeczytać na blogu Kiri i Isaaca- wrzucam tam smycze, dzięki czemu nic się nie gubi i nie wala się między bagażami. I co jest najlepsze- w końcu dzięki temu nie mam problemu z brakiem kieszeni! Zawsze na zawodach idę na dwa razy z auta na miejsce startów- pierwszy kurs to zaniesienie bagaży i namiotu, a drugi- psy i klatka. I zawsze, ale to zawsze, nie mam kieszeni w spodniach, w których biegam- wiecie, leginsy czy krótkie spodnie notorycznie kieszeni nie posiadają. I nigdy nie mam co zrobić z telefonem i kluczykami od auta. Jak się już domyślacie- teraz problem zniknął- telefon i klucze wrzucam do schowka i radośnie sobie idę, bez trzymania ich w zębach :D



Jeśli chodzi o używanie transportera poza podróżami- oczywiście wyjmujemy go z auta i używamy jak zwykłej klatki, na przykład podczas treningów, seminariów, zawodów czy zwyczajnych podróży- transporter bywał z nami w hotelach czy na campingu. Wtedy natomiast w transporterze siedzi jeden pies- poza podróżą wolę, by psy mogły swobodnie rozprostować łapy, wypocząć między sesjami treningowymi i zwyczajnie wygodnie się wyspać. Podczas wszystkich pobytów poza-treningowych w transporterze siedzi Zavi- jest mniejszy, a Fido zajmuje wtedy większy kennel.



Natomiast podczas treningów niestety musi nastąpić zamiana- Zavi niestety ekscytując się moim bieganiem z Fidem tak mocno przyciska nos do ''szczebelków'', że kilka udało mu się wyłamać od dołu.
Dużym plusem jest to, że klatka nie rysuje auta- wkładając do aut klatkę kennelową odrapuje się wnętrze prawie za każdym razem. Oszczędzę Wam zdjęć biednej, odrapanej tapicerki, ale tak to niestety jest w niektórych samochodach. A przy transporterze Skudo Iata problem znika- pomijając fakt, że dużo łatwiej manewruje się przy wkładaniu lekkiego transportera, to nawet jeśli nie traficie lub zahaczycie o coś, transporter nie porysuje Wam wnętrza, także to jest ogromny plus!
My akurat mamy Volkswagena Golf V- i klatka pasuje idealnie, wręcz na styk, do auta ze złożonymi siedzeniami- my akurat jesteśmy tylko we dwójkę z moim facetem (no, rodzinka 2+2...psy), więc praktycznie nie rozkładamy tylnych siedzeń :)


Klatka ładnie się mieści też w Toyocie Land Cruiser 90- ba, nawet mieści się w bagażniku z drugą klatką obok, więc jeśli chcecie jechać gdzieś z czterema psami wielkości bordera to śmiało :)


Pamiętajcie, żeby przy zakupie klatki dobrze zmierzyć auto, bo czasem kilka centymetrów może zadecydować o tym, czy klatka w ogóle się zmieści.
Jak widać, z transportera jesteśmy bardzo zadowoleni i jak najbardziej polecamy.
Przed nami kolejne kilka tysięcy kilometrów z transporterem- w sierpniu wybieramy się w długą podróż na 12 dni wakacji za granicą, więc na pewno damy znać, jak się transporter sprawował  przy okazji zdawania relacji z wyjazdu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz