Dwa miesiące temu otrzymaliśmy do testowania transporter Skudo IATA od firmy Canifel.
Nie da się ukryć- bardzo się ucieszyłam, ponieważ czego jak czego, ale podróży w naszym życiu nie brakuje. W zeszłym roku udało mi się policzyć, że moje same podróże z psami przez minione 12 miesięcy to było niemal 30 tysięcy kilometrów. Jak będzie w tym roku- zobaczymy, ale też postaram się policzyć. Czasem się śmieję, że więcej czasu spędzam w samochodzie niż w mieszkaniu- nie ma w tym jednak nic złego, bo uwielbiam jeździć w trasę. Za kierownicą czuję się jak w drugim domu- prawie zawsze jeżdżę w trasy sama, tylko ja i moje psy- do czego już zdążyłam się przyzwyczaić. Uwielbiam patrzeć, jak na liczniku uciekają mi kolejne kilometry, podczas gdy włączam sobie ulubioną muzykę, a kiedy jest ciepło- otwieram okna i wdycham zapach lata. A najbardziej lubię gonić zachody słońca i jechać pustą drogą w nocy. Wiem, wiem, brzmi jakbym była nawiedzona, ale nic nie poradzę- tak właśnie jest :)
Ale
nie można być egoistą- mimo, że najchętniej nie robiłabym postojów-
zatrzymuję się w miarę regularnie na psie siku i picie, muzyki nie
włączam zbyt głośno (choć uwielbiam to robić), żeby psom uszy nie
zwiędły, a przede wszystkim- dbam o ich komfort i bezpieczeństwo
podróży.
Czyli podstawa- jak podróżują nasze psy?
Oczywistym jest- przynajmniej dla mnie- że psy nie powinny podróżować luzem- ani na siedzeniach, ani w bagażniku. Wyobraźcie sobie czysto teoretyczną sytuację z osobą siedzącą z tyłu bez zapiętych pasów. Podczas wypadku taka osoba przelatuje przez całe auto, w najlepszym wypadku wypadnie przez przednią szybę- czy jakąkolwiek inną, a w najgorszym zabije i Was, i siebie. Mniej więcej tak samo działa to z psami, które jeżdżą luzem- pies lecąc z dużą prędkości nie waży swoich 20kg, ale ''waży'' o wiele, wiele więcej. Dlatego tak ważne jest zabezpieczenie go. Ja osobiście wożę swoje psy zawsze w klatce- uważam, że pasy są mniej bezpieczne, a przy tym niewygodne dla psów.
Zwykle moje psy jeździły w zwykłym, metalowy kennelu. Ale dzięki Top for Dog na naszej drodze pojawił się transporter Skudo Iata.
Jak się spisał przy naszym intensywnym podróżowaniu?
Dostępny jest w 7 rozmiarach, więc każdy znajdzie coś dla siebie- my planowaliśmy rozmiar 7, ale skorzystaliśmy z rad sklepu Canifel i ostatecznie dostaliśmy rozmiar 6 na dwa psy- 92x63x70cm. Należy pamiętać, że nie jest to klatka domowa, ale transportowa i nie ma być bardzo wygodna, lecz bezpieczna- w zbyt dużej klatce przy ewentualnym nagłym hamowaniu czy wypadku pies będzie w niej ''latał'' i obijał się od jednego końca klatki do drugiego. W naszej klatce psy mogą swobodnie się położyć- co prawda przy poważniejszych zmianach pozycji przechodzą jeden przez drugiego, ale nie mają z tym problemu- nawet w domu śpią sobie na głowie :)
Klatka bardzo, ale to bardzo łatwo się składa- bez pomocy żadnej instrukcji udało mi się ją złożyć w ciągu dosłownie trzech minut.
Transporter wyposażony jest w dwa uchwyty, które po odblokowaniu zamieniają się w długi uchwyt- możemy go używać podczas ciągnięcia klatki na kółkach.
A, no właśnie, nie da się nie wspomnieć o fantastycznym wynalazku, jakim są dwa schowki.
Autentycznie- pokochałam je :D
W podróży- podobnie jak mogliście przeczytać na blogu Kiri i Isaaca- wrzucam tam smycze, dzięki czemu nic się nie gubi i nie wala się między bagażami. I co jest najlepsze- w końcu dzięki temu nie mam problemu z brakiem kieszeni! Zawsze na zawodach idę na dwa razy z auta na miejsce startów- pierwszy kurs to zaniesienie bagaży i namiotu, a drugi- psy i klatka. I zawsze, ale to zawsze, nie mam kieszeni w spodniach, w których biegam- wiecie, leginsy czy krótkie spodnie notorycznie kieszeni nie posiadają. I nigdy nie mam co zrobić z telefonem i kluczykami od auta. Jak się już domyślacie- teraz problem zniknął- telefon i klucze wrzucam do schowka i radośnie sobie idę, bez trzymania ich w zębach :D
Natomiast podczas treningów niestety musi nastąpić zamiana- Zavi niestety ekscytując się moim bieganiem z Fidem tak mocno przyciska nos do ''szczebelków'', że kilka udało mu się wyłamać od dołu.
Dużym plusem jest to, że klatka nie rysuje auta- wkładając do aut klatkę kennelową odrapuje się wnętrze prawie za każdym razem. Oszczędzę Wam zdjęć biednej, odrapanej tapicerki, ale tak to niestety jest w niektórych samochodach. A przy transporterze Skudo Iata problem znika- pomijając fakt, że dużo łatwiej manewruje się przy wkładaniu lekkiego transportera, to nawet jeśli nie traficie lub zahaczycie o coś, transporter nie porysuje Wam wnętrza, także to jest ogromny plus!
My akurat mamy Volkswagena Golf V- i klatka pasuje idealnie, wręcz na styk, do auta ze złożonymi siedzeniami- my akurat jesteśmy tylko we dwójkę z moim facetem (no, rodzinka 2+2...psy), więc praktycznie nie rozkładamy tylnych siedzeń :)
Klatka ładnie się mieści też w Toyocie Land Cruiser 90- ba, nawet mieści się w bagażniku z drugą klatką obok, więc jeśli chcecie jechać gdzieś z czterema psami wielkości bordera to śmiało :)
Pamiętajcie, żeby przy zakupie klatki dobrze zmierzyć auto, bo czasem kilka centymetrów może zadecydować o tym, czy klatka w ogóle się zmieści.
Jak widać, z transportera jesteśmy bardzo zadowoleni i jak najbardziej polecamy.
Przed nami kolejne kilka tysięcy kilometrów z transporterem- w sierpniu wybieramy się w długą podróż na 12 dni wakacji za granicą, więc na pewno damy znać, jak się transporter sprawował przy okazji zdawania relacji z wyjazdu. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz